To już dwa tygodnie mojej pracy. Jestem wykończona. Ale z drugiej strony cieszy mnie to, że mam pracę.
Choć mega stresująco jest. Niestety dr House to ze mnie nie jest, ale staram się jak mogę.
Przynajmniej próbuje.
Ciągle ciężko mi przyzwyczaić się.
Dużo pracy, ciągle siedzę i coś piszę na komputerze, a od tego dostaje migreny.
Nie mogę świąt się doczekać....
M. trochę mijamy się. Nie mamy czasu. Przede wszystkim ja.
To praca, to zmęczenie. To sprawy ślubne. Albo kłócimy się. Brakuje mi bliskości.
W sobotę znów jadę szukać tej wymarzonej sukni, tym razem do smoczego gniazda ;)
Ostatnio poszło nawet całkiem sprawnie. Zaliczyłam 5 sklepów. Z czego w pierwszym, a potem w ostatnim (który był jego filią w innym mieście) odnalazłam tą piękną. Jest w kształcie literki A, z zakrytymi plecami i rękawkami, obszyta od dołu koronką, od góry też piękna koronka i coś świecącego się, jednolita. Śnieżnobiała. Chce do tego welon, coś do włosów, i koniecznie rękawiczki:)
w jednym sklepie to max 20 min byłam, przymierzałam to co mi podobało się. Jednak zawsze porównanie było do pierwszej. A teraz już do ostatniej. Jeśli nic ciekawego nie znajdę w Krakowie to decyduje się na tą ostatnią sukienkę :)
Nie wybrażałam siebie w suknie ślubnej, a jak przymierzyłam... to ładnie mi było xD
Papap :)
Uważajcie i nie róbcie błędów jak wiele par... Bo w przygotowaniach i kłótniach do ślubu gubią siebie i swoją miłość... A to przecież chodzi o was, o to, że wy jesteście w tym momencie najważniejsi :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym szukaniu :)