Wiedziałam! Czuła w kościach, że jak szefostwo pojedzie na urlop, to chuj trzaśnie i wszystko posypie się.
Przez weekend 17 przyjęć- Oddział zawalony. 1 specjalista, 3 młodych, 2 stażystów.
Nikt nie ogarnia.
Godzina 9.00 sprit na ostatną salę jakieś 50 metrów w 3 sek , sama Ewa Swobodna nie osiągnęłaby takiego wyniku. Zatrzymanie akcji serca.
Nas dwoje , ja po 3 miesiącach pracy, drugi po roku. Moje doświadczenie praktycznie zero. A najstarszy przepadł jak woda w kamień.
On- zajął się drogami oddechowymi, ja dyrygowałam- podajemy adrenaline tyle i tyle, defirylator wołam, odliczamy 3 minuty, masuje pacjentkę, słysze zgrzyt mostka Qwa myślę, ale chuj połamane kości zrosną się, a życie nie. Kolega intubuje- sprawdzam - jest w drogach oddechowych!
Mijają 3 minuty, dopiero pojawiają się starsi. Przykładam łyżki- jest rytm! jest tętno! jest reakcja źrenic! Odsysamy z dróg oddechowych. Mamy ją, wróciła.
Płyny, monitor, badania i masę innych rzeczy.
Szukamy Intensywnej Terapii-i teraz dopiero zaczyna się.... Nie ma miejsc, nie przyjmiemy, nie powinniście ją ratować (??????sic! qwa co za kutas! ciekawe czy sam by to zrobił!).
1,5 godziny i nic, w końcu znaleźliśmy. Teraz transport- jeszcze większy klops.
W końcu po 3 godzinach pojechała pacjentka.
Wszędzie problemy, ty walczysz, to cała administracja i inne zjeby zniszczą.
Przekazania, przerywane wizyty, tysiące pytających się rodzin o informacje....
I jedna moja pacjentka- pani z przyjęta z DPSu. Po rehabilitacji zaraz praktycznie trafiła do nas z zapaleniem płuc, wyniszczona, leżąca. Dostała biegunki- po antybiotykach zdaża się. Zwłaszcza, że tam na tej rehabilitacji też miała zapalenie płuc i leczona 3 różnymi antybiotykami. Wyszło dodatnie Clostridium, leczymy panią, ona w stanie dobrym, naprawdę. A córeczka walnięta- skargi pisze do dyrekcji, na Oddział i pewnie na mnie, kseruje dokumentacje, czepia się każdego słowa, każdego....
Zajęli mi ponad godzinę już po mojej pracy, bo czytali wszystko - niech ona by została, pół minuty dłużej w swojej pracy, ale ja to pewnie niech siedzę. Atakowali mnie pytaniami, na które ze stresu nie potrafiłam odpowiedzieć. Wyszłam na niekompetentną, ale dokumenty i leczenie jest oki. tak wydaje mi się, ale wiecie jak to jest, jak się chce to się znajdzie. Polecieli nawet do pielęgniarek, że masa nie zważona. Krzywda się Pani nie dzieje, zdrowieje, jest dobrze. A chyba wiadomo, że nie będzie skakać w wieku osiemdziesięciukilku lat z licznymi chorobami.
Najbardziej pieje ta, co oddała ukochaną mamusię do zakładu, a teraz udaje, że tak martwi się i wykłóca. Niech sama się opiekuje- zobaczymy czy by dała radę, a ta oddała i myśli, że wszystko należy się. I zagłusza sumienie - ot, co.
Cóż, ja uważam, że dobrze leczymy. Ale skarga będzie.
I będę się martwić i stresować, bo może taka mnie zniszczyć i odebrać wszystko.
Miałam jeszcze dziś córkę od pacjentki, której załatwiłam operację w klinice na ginekologii. w ciągu dnia po rozpoznaniu raka, zaraz po weekendzie pojechała. A to nie jest takie łatwie przekazać do ośrodka najwyższej referencyjności- oj, oj, nie raz wiele ludzi namęczyło się i natrapiło, albo naczekało. Może dzięki temu pożyje dłużej...bo niestety, ten rak nie rokuje.... A taka sympatyczna była, naprawdę do takich ludzi idzie się z chęcią. Uśmiechnięta i zadowolona, wdzięczna.
Tylu ludzi....
Niektórzy dziękują....
a inni trzaskają..... a nawet nie oni, tylko rodzina, która myśli nie wiadomo co.
I radujesz się małymi sukcesami, za które nikt Ci nie podziękuje.....
I przeżywasz jak ktoś ma roszczenia nieuzasadnione. I samotnie walczysz, jak Don Kichot....
Jak ktoś ma dobre serce, musi mieć twardą dupę....
A ja mam depresję.
A może to zemsta za słowa , że jestem zła na Boga????
Karze mnie......
Pokazuje, gdzie moje miejsce???
Dzięki.
Jedna skarga może Cię zniszczyć? Nie sądzę. Uważam, że Twój samorząd lekarski, gdyby już doszła sprawa do niego, potrafi separować prawdziwe skargi od tych złośliwych. A może ja się mylę? Nie wiem, ale fakt, że ludzie bywają złośliwi.
OdpowiedzUsuńNie wiem, ale może bardzo napsuć... zdrowia, nerwów, tłumaczenia się. Dyrekcji nie obchodzi nic, jest skarga jesteś złym pracownikiem, mogą wpisać ci naganę czy upomnienie....
UsuńWpisanie nagany czy upomnienia to nie jest taka łatwa sprawa. Naganę i upomnienie można dostać nie za to, że ktoś napisze na Ciebie skargę, ale za "nieprzestrzeganie przez pracownika ustalonej organizacji i porządku w procesie pracy, przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, przepisów przeciwpożarowych, a także przyjętego sposobu potwierdzania przybycia i obecności w pracy oraz usprawiedliwiania nieobecności w pracy" (cytat z kodeksu pracy).
OdpowiedzUsuńOby... ale jeszcze pozostaje ustna, oraz prawnicy, którzy czyhają na takie afery...
UsuńLeczenie jest prawidłowe uważam, teraz to Ona czepia się słówek typu "leżąca" , bo ona uważa, że chodziła. Albo wyniszczenie- i opiera się na masie ciała, którą nie z mojej winy nie została zważona. Ogólnie to jest tak, że z każdego słowa , badania, leku i innych zleceń, a także podchodzenia pacjentki i mycia rąk będę musiała się tłumaczyć, jakbym była najgorszym łotrem. A to ona oddała Matkę. Bo zwykły człowiek nie miałby pretensji.