Czas leci, wakacje lecą.
A ja praca i nauka.
Lubię teraz Oddział. Choć znowu straszono mnie, jest fajnie.
Uczę się i pracuję. Poznaje kunszt, fach :)
Jednak, żeby tak sielankowo nie było, to energii zaczyna brakować. Zmęczenie doskwiera.
I choć to moje pierwsze wakacje, bez wakacji , to jednak myślałam, że może być gorzej:P
Nie wiem czy zdążę wyuczyć się do września na LEK. Ale staram się.
Co więcej u mnie?
Skończyłam w piątek 26 lat.
Nie ciekawie to brzmi;p
Nie obchodziłam w ogóle urodzin. Ani czasu, ani chęci.
Na sobotę znów jechaliśmy na wesele i myślałam, że tam napiję się. Troszkę "pocelebruję".
Ale ktoś musiał nie pic przecież. Więc wypadło na mnie.
Nie były to miłe urodziny, ani weekend.
Zdarza się.
Zostałam zwyzywana bezpodstawnie przez jedna z ciotek M.
Zaczęła wyżywać się na mnie, za to, że jej mąż miał operację i były powikłania.
Jakby to moja wina była. Krzyczała, że wszyscy biorą z lekarzy, że ja też będę, że jestem młoda i głupia oraz gównianym lekarzem. Chciałam wyjść, to jeszcze nawrzeszczała, że "jak chce obrażać się , to niech kurwa obrażam się".
Nie dyskutowałam , powiedziałam swoje, że tak nie uważam i tyle. Wolałam tak, bo jakbym zaczęła kłócić się z nią, to jeszcze gorzej by było. To tak w skrócie, bo nie mam ochoty wracać do tego zdarzenia. Strasznie płakać chciało mi się i chciałam wracać. M. spił się, ale on oczywiście twierdzi, że nie ma mowy, że on trzeźwy, tylko tak głośno mówił i popisywał się, że był śmieszny. I ciągle gdzieś chodził, mnie zostawiał. Jego rodzeństwo nie lepsze, spiło się równie dobrze. A gdy mieliśmy wracać, to tylko słyszałam, zaraz , zaraz- a to przedłużało się w ok. 40 min, po czym jego "siostrzyczka" przyszła i oznajmiła, że nie jedzie i zostaje. I pretensje do mnie, że jestem zła, jakby o co było. (bo łatwo jej mówić, jak siedzi się na dupie i nic nie robi od roku i ma wakacje ciągłe, a ja po 3-4 godzinach snu mam jechać kolejne 3-4 godziny w gorącu).
Jak dla mnie rodzina M. to jedne wielkie buraki i prostaki. I nie znoszę ich. Odcinam się od nich.
Nie mam ani zamiaru jechać i zapraszać na wesele tej ciotki, ani więcej z M. wychodzić na jego rodzinne imprezy i przyjęcia. Skończyło się. Niech sobie sam chodzi.
Żeby mnie tak obce osoby traktowały. Jeszcze czego. Mam swoją dumę i honor.
Wiele dało mi do myślenia ten weekend.
A we wrześniu ja mu dam popalić, za to :) Myślę, że jest zbyt pewny siebie. Może zdziwi się. Jak będziemy an weselu u mojej rodziny, to ja będę tak samo zachowywać się jak on. Bo tylko wtedy może zrozumie.( już stosowałam tą technikę, choć nie jest to dobra i dumna, ale bardzo skuteczna ;] :P )
Z lepszych rzeczy- M. w końcu pierwszy raz kupił mi prezent urodzinowy. I to bardzo sympatyczny i miły. A jest nim naszyjnik w kształcie kaduceusza. Miło go nosić na szyi. W końcu trafił z prezentem. :)
I wiecie co? Jak ja bym chciała, by kiedyś te osoby, które tak psioczyły, krzyczały, obgadywały mnie, potem przyszły prosić o pomoc. A ja wiem, że to nastąpi , prędzej czy później. Niestety pamiętliwa jestem :)
I tak zbliżamy się do końca stażu. A i za rok na jesień, mam nadzieję, że nasz początek wspólnej drogi z M. będzie wspaniały, a zabawa najlepsza :)
Mojego brata kiedyś zakonnik chodzący po kolędzie zwyzywał o to, że lekarze zabili jego ojca (a jak przypuszczam starszy człowiek nie miał specjalnych szans przeżycia i chemii też by nie przeżył, znając agresję i zacietrzewienie tegoż zakonnika jakoś nie wierzę w jego wersję). Nie wiem, co takim ludziom siedzi w głowie.
OdpowiedzUsuńLudzie przyjdą o coś prosić i będą obgadywać, jeśli odmówisz - tacy nie umieją wyciągać wniosków.
Przykro się czyta o rodzinie M., nie będzie z nimi łatwo, a trudno się zupełnie odciąć i trudno sobie wiecznie robić na złość. Na pewno dużo będzie zależeć od niego, będzie musiał mieć świadomość, z kim będzie tworzył nową rodzinę i po czyjej stronie powinien stać.
Słuchałaś "Pomarańczarni" ojca Adama Szustaka? Gorąco polecam przed podejmowaniem jakichkolwiek decyzji o ślubie z M. Mogę udostępnić Ci "Pomarańczarnię" - jak chcesz, to napisz tylko na naviter@interia.pl
OdpowiedzUsuńDo czego zmierzam?
Do tego, co zawsze - rzuć M. i żyj dalej pełnią życia.
A Ty znajdź sobie żonę i spędzaj czas z nią zamiast ustawiać ludzi w internetach.
UsuńMiło zabrzmiało? Nie miało.
Mała Mi. jest dorosła. Ma swój rozum. Twoje zdanie już poznała. Podobnie jak innych blogowych Dusz. Jak chce sobie spieprzyć życie to niech pieprzy. Jak uczyni je najpiękniejszym na świecie to niech czyni. Kurczę, jej sprawa.
W sumie masz, Puello rację. I co do mnie i co do Małej Mi. Niezależnie od tego, jak zabrzmiała Twoja wypowiedź, to faktycznie powinienem już dawno wylogować się do życia.
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzin!!! :)
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze 5 miesięcy i też znajdę się po tej gorszej stronie dwudziestki :D
Nie ma gorszej strony dwudziestki ani żadnego wieku :) Każda jest piękna :)
UsuńWszystkiego najlepszego :]
To smutne że Twoj facet taki jest a Ty z nim jestes :((( żal mi Ciebie, i nie pisze tego z jakąś zlosliwoscia albo dokopaniem Ci. Naprawde smutno mi ze tak sobie marnujesz zycie :(((
OdpowiedzUsuń